Nie walcz, zacznij od akceptacji...
Mniejsza o to, czy twoje myśli i emocje związane z daną sytuacją są uzasadnione, czy nie.
Wszystko to nie ma znaczenia.
Ważne, że stawiasz opór temu, co j e s t.
Z obecnej chwili robisz sobie wroga.
E. Tolle
"Ja... ja naprawdę w tej chwili nie bardzo wiem, kim jestem, proszę pana. Mogłabym powiedzieć, kim byłam dziś rano, ale od tego czasu musiałam się już zmienić wiele razy."
6.11.2012
loving is the key to letting go
You are not a helpless victim of your own
thoughts, but rather a master of your mind. What do you need to let go
of? Take a deep breath, relax, and say to yourself, "I am willing to let
go. I release. I let go. I release all tension. I release all fear. I
release all anger. I release all guilt. I release all sadness. I let go
of all old limitations. I let go, and I am at peace. I am at peace with
myself. I am at peace with the process of life. I am safe."
29.10.2012
Podobno
Podobno od miłości własnej się zaczyna:) i to
nie są jakieś tam wymysły domorosłych psychologów, ale prawda, której
dają świadectwo nawet teksty religijne ( kochaj bliźniego jak siebie
samego). Trudno zaprzyjaźnić się z życiem kiedy w środku wojna.
Dlatego zamiast czekać aż spadnie na nas deszcz miłości, szukajmy jej w sobie :)
Dobrego dnia!
Dlatego zamiast czekać aż spadnie na nas deszcz miłości, szukajmy jej w sobie :)
Dobrego dnia!
3.09.2012
Nałóg a poszukiwanie pełni
Nałóg a poszukiwanie pełni
Czemu popadamy w nałogową zależność od drugiego człowieka?
Romantyczny związek miłosny jest tak silnym i powszechnie upragnionym przeryciem, ponieważ zakochani mają wrażenie, że uwolnili się od głęboko zakorzenion
Czemu popadamy w nałogową zależność od drugiego człowieka?
Romantyczny związek miłosny jest tak silnym i powszechnie upragnionym przeryciem, ponieważ zakochani mają wrażenie, że uwolnili się od głęboko zakorzenion
ego lęku, łaknienia,
niedosytu i niedoskonałości - stanów, które są nieodłącznym elementem
człowieczeństwa nieoświeconego, nie odkupionego. Mają one zarówno wymiar
fizyczny, jak i psychiczny. W sferze fizycznej oczywiście daleko ci do
pełni i nigdy jej nie osiągniesz: jesteś mężczyzną albo kobietą, czyli
połową, a nie całością. Na tym poziomie tęsknota za pełnią - za powrotem
do stanu jedni - przejawia się jako przyciąganie między męskością a
kobiecością: to, że mężczyzna potrzebuje kobiety, a kobieta - mężczyzny.
Jest to niemal niepohamowany pęd do połączenia z przeciwstawnym
biegunem energetycznym. Ten fizyczny popęd ma swoje duchowe źródło w
pragnieniu, żeby położyć kres dwoistości, odzyskać stan pełni. Na
poziomie fizycznym najbliższe tego ideału jest zespolenie seksualne,
toteż spośród wszystkich przeżyć, jakich może dostarczyć sfera fizyczna,
właśnie ono sprawia ludziom najgłębszą satysfakcję. Ofiarowuje im
jednak zaledwie przelotną wizję pełni, moment błogostanu. Dopóki
bezwiednie traktujesz je jako narzędzie zbawienia, usiłujesz położyć
kres dwoistości na poziomie form - to zaś jest niewykonalne. W efekcie
ukazuje ci się kuszące mgnienie raju, ale nie dostajesz zezwolenia na
stały w nim pobyt i lądujesz z powrotem w swoim osobnym ciele.
Na poziomie psychicznym wrażenie niedosytu i niedoskonałości doskwiera jeszcze silniej niż na fizycznym. Dopóki utożsamiasz się z umysłem, twoje poczucie Ja" opiera się na zewnętrzności. Innymi słowy, swoje wyobrażenie o sobie czerpiesz ze spraw, które tak naprawdę nie mają nic wspólnego z tym, kim jesteś, takich jak rola społeczna, majątek, wygląd zewnętrzny, sukcesy i porażki, przekonania itd. To fałszywe, z umysłu zrodzone ,ja", czyli ego - kruche, niepewne siebie - szuka coraz to nowych rzeczy, z którymi mogłoby się utożsamić, bo tylko dzięki nim czuje, że istnieje. Nic jednak nie daje mu wystarczająco trwałego spełnienia. Wciąż dręczy je lęk, niedosyt i łaknienie.
I oto nagle pojawia się zupełnie wyjątkowy związek. Wygląda na to, że rozwiązuje on wszelkie problemy ego i zaspokaja wszystkie jego potrzeby. Przynajmniej z początku tak się wydaje. Wszystko, na czym dotychczas opierałeś swoje poczucie ,ja", staje się stosunkowo mało istotne. Skupiasz się odtąd na jednym jedynym zjawisku, które zajęło miejsce wszystkich dawniejszych spraw, nadaje twojemu życiu sens, ty zaś właśnie przez jego pryzmat określasz swoją tożsamość. Zjawiskiem tym jest osoba, którą „kochasz". Przestałeś być odrębną drobiną w obojętnym wszechświecie - przynajmniej na pozór. Twój świat ma teraz centrum: ukochaną istotę. Fakt, że owo centrum mieści się na zewnątrz ciebie - czyli nadal czerpiesz spoza siebie wyobrażenie o tym, kim jesteś - początkowo wydaje się błahy. Grunt, że ulotnił się tak typowy dla umysłu egotycznego, stale ci dotąd towarzyszący lęk, a wraz z nim wrażenie twojej własnej niedoskonałości, niedosytu i niespełnienia. Ale czy naprawdę się ulotniły, rozwiały? A może wciąż czają się pod cienką powłoką szczęścia?
Jeśli w twoim związku „miłość" przeplata się z tym, co jest jej zaprzeczeniem - napastliwością, przemocą emocjonalną itp. - należy się obawiać, że mianem miłości pochopnie określasz egotyczne przywiązanie i nałogowe lgnięcie. Nie można kogoś kochać, aby już za chwilę go atakować.
Prawdziwa miłość nie ma negatywnego odpowiednika. Jeśli twoja „miłość" ustępuje niekiedy miejsca swojemu przeciwieństwu, znaczy to, że nie jest miłością, lecz silnym popędem ego, które pragnie zyskać pełniejsze i głębsze poczucie „siebie", a partner chwilowo potrzebę tę zaspokaja. Ego osiąga dzięki temu namiastkę zbawienia, która przez krotki czas nieomal sprawia wrażenie autentyku.
W pewnym momencie partner zaczyna jednak postępować w sposób sprzeczny z twoimi potrzebami - a raczej z potrzebami twojego ego. Lęk, ból i niedosyt - stałe elementy świadomości egotycznej, które tylko prowizorycznie zamaskował „związek miłosny" - znów dochodzą do głosu. To tak, jak z każdym innym nałogiem: po odpowiedniej dawce narkotyku czujesz się świetnie, ale nieuchronnie przychodzi czas, gdy narkotyk już na ciebie nie działa. Kiedy powracają owe bolesne uczucia, doznajesz ich z jeszcze większą niż dawniej silą, a w dodatku uważasz, że druga strona związku jest ich sprawcą. Rzutujesz je więc na zewnątrz i ze wściekłą brutalnością, wyrosłą z twojego bólu, atakujesz partnera. Może to w nim zbudzić jego własny ból i skłonić do kontrataku. Ego na tym etapie wciąż jeszcze żywi nieświadomą nadzieję, ze jego napastliwość lub próby manipulacji okażą się wystarczającą karą, aby współuczestnik dramatu zmienił postępowanie i znów dal się użyć w charakterze parawanu, przesłaniającego twoją boleść.
Każdy nałóg bierze się stąd, ze człowiek nieświadomie wzbrania się przed stawieniem czoła własnemu bólowi i przejściem przez ten ból. Każdy nałóg od bólu się zaczyna i na nim też się kończy. Niezależnie od tego, co jest twoim narkotykiem -alkohol, jedzenie, legalnie lub nielegalnie kupowane psychotropy, czy wreszcie druga osoba - używasz czegoś albo kogoś, żeby ukryć swój ból. Właśnie dlatego, po przeminięciu początkowej euforii, pojawia się w związkach osobistych tyle nieszczęścia, tyle bólu. To nie związki są ich przyczyną. One tylko wydobywają na jaw nieszczęście i ból, które już wcześniej w tobie tkwiły. Działa tak kaidy nałóg. W każdym nałogu następuje moment, gdy narkotyk już nie wywołuje pożądanego efektu, wtedy zaś boli cię bardziej niż kiedykolwiek. Między innymi dlatego ludzie nieustannie próbują uciec przed teraźniejszością i szukają takiego czy innego zbawienia w przyszłości. Jeśliby skupili się na obecnej chwili, pierwszą rzeczą, jaką mogliby napotkać, byłby ich własny ból, a przecież to jego najbardziej się obawiają. Gdyby tylko wiedzieli, jak łatwo jest tu i teraz odnaleźć potęgę obecności, która rozpuszcza przeszłość wraz z całym
zmagazynowanym w niej bólem - jak łatwo jest odkryć rzeczywistość, w obliczu której topnieją urojenia. Gdyby wiedzieli, jak bliscy są własnej rzeczywistości wewnętrznej, bliscy boga.
Unikanie związków też nie jest sposobem na to, żeby uniknąć bólu. Tak czy owak - boli. Trzy nieudane związki w ciągu trzech lat prędzej wyrwą cię z uśpienia, niż trzy lata na bezludnej wyspie albo w zamkniętym pokoju. Ale gdybyś umiał w tej samotności pozostać bez reszty obecny, to także okazałoby się skuteczne.
Eckhart Tolle - Potęga teraźniejszości
Na poziomie psychicznym wrażenie niedosytu i niedoskonałości doskwiera jeszcze silniej niż na fizycznym. Dopóki utożsamiasz się z umysłem, twoje poczucie Ja" opiera się na zewnętrzności. Innymi słowy, swoje wyobrażenie o sobie czerpiesz ze spraw, które tak naprawdę nie mają nic wspólnego z tym, kim jesteś, takich jak rola społeczna, majątek, wygląd zewnętrzny, sukcesy i porażki, przekonania itd. To fałszywe, z umysłu zrodzone ,ja", czyli ego - kruche, niepewne siebie - szuka coraz to nowych rzeczy, z którymi mogłoby się utożsamić, bo tylko dzięki nim czuje, że istnieje. Nic jednak nie daje mu wystarczająco trwałego spełnienia. Wciąż dręczy je lęk, niedosyt i łaknienie.
I oto nagle pojawia się zupełnie wyjątkowy związek. Wygląda na to, że rozwiązuje on wszelkie problemy ego i zaspokaja wszystkie jego potrzeby. Przynajmniej z początku tak się wydaje. Wszystko, na czym dotychczas opierałeś swoje poczucie ,ja", staje się stosunkowo mało istotne. Skupiasz się odtąd na jednym jedynym zjawisku, które zajęło miejsce wszystkich dawniejszych spraw, nadaje twojemu życiu sens, ty zaś właśnie przez jego pryzmat określasz swoją tożsamość. Zjawiskiem tym jest osoba, którą „kochasz". Przestałeś być odrębną drobiną w obojętnym wszechświecie - przynajmniej na pozór. Twój świat ma teraz centrum: ukochaną istotę. Fakt, że owo centrum mieści się na zewnątrz ciebie - czyli nadal czerpiesz spoza siebie wyobrażenie o tym, kim jesteś - początkowo wydaje się błahy. Grunt, że ulotnił się tak typowy dla umysłu egotycznego, stale ci dotąd towarzyszący lęk, a wraz z nim wrażenie twojej własnej niedoskonałości, niedosytu i niespełnienia. Ale czy naprawdę się ulotniły, rozwiały? A może wciąż czają się pod cienką powłoką szczęścia?
Jeśli w twoim związku „miłość" przeplata się z tym, co jest jej zaprzeczeniem - napastliwością, przemocą emocjonalną itp. - należy się obawiać, że mianem miłości pochopnie określasz egotyczne przywiązanie i nałogowe lgnięcie. Nie można kogoś kochać, aby już za chwilę go atakować.
Prawdziwa miłość nie ma negatywnego odpowiednika. Jeśli twoja „miłość" ustępuje niekiedy miejsca swojemu przeciwieństwu, znaczy to, że nie jest miłością, lecz silnym popędem ego, które pragnie zyskać pełniejsze i głębsze poczucie „siebie", a partner chwilowo potrzebę tę zaspokaja. Ego osiąga dzięki temu namiastkę zbawienia, która przez krotki czas nieomal sprawia wrażenie autentyku.
W pewnym momencie partner zaczyna jednak postępować w sposób sprzeczny z twoimi potrzebami - a raczej z potrzebami twojego ego. Lęk, ból i niedosyt - stałe elementy świadomości egotycznej, które tylko prowizorycznie zamaskował „związek miłosny" - znów dochodzą do głosu. To tak, jak z każdym innym nałogiem: po odpowiedniej dawce narkotyku czujesz się świetnie, ale nieuchronnie przychodzi czas, gdy narkotyk już na ciebie nie działa. Kiedy powracają owe bolesne uczucia, doznajesz ich z jeszcze większą niż dawniej silą, a w dodatku uważasz, że druga strona związku jest ich sprawcą. Rzutujesz je więc na zewnątrz i ze wściekłą brutalnością, wyrosłą z twojego bólu, atakujesz partnera. Może to w nim zbudzić jego własny ból i skłonić do kontrataku. Ego na tym etapie wciąż jeszcze żywi nieświadomą nadzieję, ze jego napastliwość lub próby manipulacji okażą się wystarczającą karą, aby współuczestnik dramatu zmienił postępowanie i znów dal się użyć w charakterze parawanu, przesłaniającego twoją boleść.
Każdy nałóg bierze się stąd, ze człowiek nieświadomie wzbrania się przed stawieniem czoła własnemu bólowi i przejściem przez ten ból. Każdy nałóg od bólu się zaczyna i na nim też się kończy. Niezależnie od tego, co jest twoim narkotykiem -alkohol, jedzenie, legalnie lub nielegalnie kupowane psychotropy, czy wreszcie druga osoba - używasz czegoś albo kogoś, żeby ukryć swój ból. Właśnie dlatego, po przeminięciu początkowej euforii, pojawia się w związkach osobistych tyle nieszczęścia, tyle bólu. To nie związki są ich przyczyną. One tylko wydobywają na jaw nieszczęście i ból, które już wcześniej w tobie tkwiły. Działa tak kaidy nałóg. W każdym nałogu następuje moment, gdy narkotyk już nie wywołuje pożądanego efektu, wtedy zaś boli cię bardziej niż kiedykolwiek. Między innymi dlatego ludzie nieustannie próbują uciec przed teraźniejszością i szukają takiego czy innego zbawienia w przyszłości. Jeśliby skupili się na obecnej chwili, pierwszą rzeczą, jaką mogliby napotkać, byłby ich własny ból, a przecież to jego najbardziej się obawiają. Gdyby tylko wiedzieli, jak łatwo jest tu i teraz odnaleźć potęgę obecności, która rozpuszcza przeszłość wraz z całym
zmagazynowanym w niej bólem - jak łatwo jest odkryć rzeczywistość, w obliczu której topnieją urojenia. Gdyby wiedzieli, jak bliscy są własnej rzeczywistości wewnętrznej, bliscy boga.
Unikanie związków też nie jest sposobem na to, żeby uniknąć bólu. Tak czy owak - boli. Trzy nieudane związki w ciągu trzech lat prędzej wyrwą cię z uśpienia, niż trzy lata na bezludnej wyspie albo w zamkniętym pokoju. Ale gdybyś umiał w tej samotności pozostać bez reszty obecny, to także okazałoby się skuteczne.
Eckhart Tolle - Potęga teraźniejszości
13.08.2012
Ralph Waldo Emerson
"Śmiać się często i mocno kochać; zdobyć szacunek ludzi i przywiązanie dzieci; zasłużyć na uznanie uczciwych krytyków i znieść zdradę fałszywych przyjaciół; cieszyć się pięknem; znajdować w innych to, co najlepsze; dawać siebie, nie oczekując nawet przez chwilę zapłaty; uczynić świat trochę lepszym, zostawiając po sobie zdrowe dziecko, uratowaną duszę, kawałek wyplewionego ogrodu czy poprawę warunków społecznych; bawić się oraz śmiać z entuzjazmem i śpiewać z zachwytu chociaż przez chwilę każdego dnia; wiedzieć, że choć jeden człowiek mógł zaczerpnąć głębszego oddechu, bo żyliśmy. To znaczy - odnieść sukces."
7.07.2012
Samotność :)
Dzisiaj urządziłam sobie samotność, najsłodszą samotność przez cały dzień; książki (...); a potem do tego jeszcze Beethoven (...) Jak mogą istnieć ludzie, którzy się nudzą, Boże drogi! Jak może starczyć czasu! Jak, na Boga, zdążyć przeczytać wszystkie książki, wysłuchać całej muzyki, zobaczyć wszystkie miejsca na świecie; nie, to było kłamstwo, ja nie chcę oglądać wszystkich miejsc, ale zamiast tego chcę mieć czas na niezwykłe przeżywanie natury i ludzi, i sztuki, które oferuje ta krótka chwilka życia. I jeszcze trzeba mieć kilka minut na to, aby tylko posiedzieć i pogapić się bezmyślnie!
[Astrid Lindgren]
[Astrid Lindgren]
TO JEST WŁAŚNIE ŻYCIE!
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, uświadomiłem sobie,
że emocjonalny ból i cierpienie są tylko ostrzeżeniem dla mnie,
żebym nie żył wbrew własnej prawdzie.
Dziś wiem, że to się nazywa
AUTENTYCZNOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, zrozumiałem,
jak żenujące jest dla innych, gdy narzucam im własne pragnienia,
wiedząc, że ani nie nadszedł odpowiedni czas,
ani tamta osoba nie jest na to gotowa,
nawet jeśli byłem nią ja sam.
Dziś wiem, że to się nazywa
SZACUNKIEM DO SAMEGO SIEBIE.
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie,
przestałem tęsknić za innym życiem i mogłem dostrzec,
że wszystko wokół mnie stanowi zaproszenie do rozwoju.
Dziś wiem, że to się nazywa
DOJRZAŁOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, zrozumiałem,
że zawsze i we wszystkich okolicznościach
jestem we właściwym momencie i we właściwym miejscu
i że wszystko, co się dzieje, jest właściwe.
Od tamtej pory mogłem być spokojny.
Dziś wiem, że to się nazywa
WEWNĘTRZNĄ PEWNOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie,
przestałem ograbiać się z wolnego czasu
i przestałem tworzyć kolejne wielkie plany na przyszłość.
Dziś robię tylko to, co sprawia mi radość i przyjemność,
co kocham i co sprawia, że moje serce się uśmiecha.
I robię to na swój sposób i we własnym tempie.
Dziś wiem, że to się nazywa
RZETELNOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, uwolniłem się
od tego wszystkiego, co nie było dla mnie zdrowe.
od potraw, ludzi, przedmiotów, sytuacji i od wszystkiego,
co wciąż odciągało mnie ode mnie samego.
Na początku nazywałem to "zdrowym egoizmem"
Ale dziś wiem, że to
MIŁOŚĆ DO SAMEGO SIEBIE.
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie,
przestałem chcieć zawsze mieć rację.
Dzięki temu rzadziej się myliłem.
Dziś wiem, że to się nazywa
SKROMNOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie,
wzbraniałem się przed życiem w przeszłości
i troską o własną przyszłość.
Teraz żyję chwilą, w której dzieje się WSZYSTKO.
Żyję więc teraz każdym dniem i nazywam to
DOSKONAŁOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, uświadomiłem sobie,
że moje myślenie może uczynić ze mnie chorego nędznika.
Kiedy jednak zwróciłem się do sił mojego serca,
mój rozum zyskał ważnego wspólnika.
Ten związek nazywam dziś
MĄDROŚCIĄ SERCA.
Nie musimy już się obawiać sporów,
konfliktów i problemów z samymi sobą i z innymi,
ponieważ nawet gwiazdy wpadają na siebie, tworząc nowe światy.
Dziś wiem, że
TO JEST WŁAŚNIE ŻYCIE!
[ Charles Chaplin o swoim życiu ]
że emocjonalny ból i cierpienie są tylko ostrzeżeniem dla mnie,
żebym nie żył wbrew własnej prawdzie.
Dziś wiem, że to się nazywa
AUTENTYCZNOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, zrozumiałem,
jak żenujące jest dla innych, gdy narzucam im własne pragnienia,
wiedząc, że ani nie nadszedł odpowiedni czas,
ani tamta osoba nie jest na to gotowa,
nawet jeśli byłem nią ja sam.
Dziś wiem, że to się nazywa
SZACUNKIEM DO SAMEGO SIEBIE.
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie,
przestałem tęsknić za innym życiem i mogłem dostrzec,
że wszystko wokół mnie stanowi zaproszenie do rozwoju.
Dziś wiem, że to się nazywa
DOJRZAŁOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, zrozumiałem,
że zawsze i we wszystkich okolicznościach
jestem we właściwym momencie i we właściwym miejscu
i że wszystko, co się dzieje, jest właściwe.
Od tamtej pory mogłem być spokojny.
Dziś wiem, że to się nazywa
WEWNĘTRZNĄ PEWNOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie,
przestałem ograbiać się z wolnego czasu
i przestałem tworzyć kolejne wielkie plany na przyszłość.
Dziś robię tylko to, co sprawia mi radość i przyjemność,
co kocham i co sprawia, że moje serce się uśmiecha.
I robię to na swój sposób i we własnym tempie.
Dziś wiem, że to się nazywa
RZETELNOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, uwolniłem się
od tego wszystkiego, co nie było dla mnie zdrowe.
od potraw, ludzi, przedmiotów, sytuacji i od wszystkiego,
co wciąż odciągało mnie ode mnie samego.
Na początku nazywałem to "zdrowym egoizmem"
Ale dziś wiem, że to
MIŁOŚĆ DO SAMEGO SIEBIE.
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie,
przestałem chcieć zawsze mieć rację.
Dzięki temu rzadziej się myliłem.
Dziś wiem, że to się nazywa
SKROMNOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie,
wzbraniałem się przed życiem w przeszłości
i troską o własną przyszłość.
Teraz żyję chwilą, w której dzieje się WSZYSTKO.
Żyję więc teraz każdym dniem i nazywam to
DOSKONAŁOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, uświadomiłem sobie,
że moje myślenie może uczynić ze mnie chorego nędznika.
Kiedy jednak zwróciłem się do sił mojego serca,
mój rozum zyskał ważnego wspólnika.
Ten związek nazywam dziś
MĄDROŚCIĄ SERCA.
Nie musimy już się obawiać sporów,
konfliktów i problemów z samymi sobą i z innymi,
ponieważ nawet gwiazdy wpadają na siebie, tworząc nowe światy.
Dziś wiem, że
TO JEST WŁAŚNIE ŻYCIE!
[ Charles Chaplin o swoim życiu ]
6.07.2012
Medytacje - Początek miłości.
Zamknij oczy
wyobraź sobie swoich rodziców jako parę kochanków
zobacz jak się odnaleźli z miłością
popatrz na to coś większego
co ich pchnęło ku sobie
i pokłoń się przed tym
popatrz na rodziców
jak się zjednoczyli w miłości
jak powstałaś z tego ich miłosnego zjednoczenia
popatrz z wdzięcznością i miłością
potem rodzic czekali na ciebie
martwili się czy wszystko będzie dobrze
i cieszyli się przez dziewięć miesięcy
zanim ujrzałeś światło świata
stale o tobie myśleli
potem zostałeś zraniony
zobaczyłeś światło świata
a rodzice przyjrzeli się tobie
spojrzeli sobie w oczy
i powiedzieli:
" NASZE DZIECKO"
przyjęli Cię jako swoje dziecko
w ten sposób stali się twoimi rodzicami
a ty ich dzieckiem
dali ci imię
które dla ciebie wyszukali
i dali ci swoje nazwisko
popatrz na swoich rodziców z miłością
tak jak oni z miłością patrzyli na ciebie
weź teraz od nich to życie
ze wszystkimi co się z tym wiąże
za pełną cenę
ze cenę którą ich kosztowało
i którą ty też płacisz
powiedz im : " TAK " i " DZIĘKUJĘ:
poczuj co się dzieje w twojej duszy
gdy bierzesz ich
po prostu takimi jay są
z nimi bierzesz swój szczególny los
ponieważ twoi rodzice mieli rodziców
a ci też mieli rodziców
życie płynęło przez te wszystkie oikolenia
aż doszło do ciebie
nikt nie mógł niczego dodać do życia
nikt nie mógł niczego ująć z życia
wszyscy zrobili to właśnie
w braniu i przekazywaniu życia byli doskonali
wszyscy byli dobrzy
otwórz serce na to życie
które przez rodziców do ciebie przychodzi
poczuj miłość
ich miłość
swoją miłość
to jest początek miłości
pierwszy krąg miłości
18.06.2012
17.06.2012
Chcę wiedzieć, czy umiesz być sam ze sobą.
Przyjacielu,
Nie interesuje mnie, czym się trudnisz.
Chcę wiedzieć, nad czym bolejesz
i czy śmiesz marzyć o spotkaniu z tym,
za czym tęskni Twoje serce.
Nie interesuje mnie ile masz lat.
Chcę wiedzieć czy gotów jesteś wyjść na głupca
dla miłości, dla marzeń, dla przygody, jaką jest życie.
Nie interesuje mnie,
jakie planety zrównują się z Twoim księżycem.
Chcę wiedzieć, czy dotknąłeś środka własnego smutku;
czy zdradzony otwarłeś się, czy skurczyłeś
i zamknąłeś w sobie ze strachu przed dalszym cierpieniem!
Chcę wiedzieć czy potrafisz siedzieć z bólem,
moim lub Twoim, nie poruszając się,
by go ukryć, stłumić lub uleczyć.
Pragnę wiedzieć,
czy możesz współistnieć z radością,
moją lub swoją;
czy umiesz zapamiętać się w tańcu i pozwolić,
by ekstaza wypełniła Cię po czubki palców dłoni i stóp,
nie każąc zachowywać ostrożności,
myśleć realistycznie czy pamiętać o ograniczeniach kondycji ludzkiej.
Nie interesuje mnie, czy opowiadasz mi prawdziwą historię.
Chcę wiedzieć, czy potrafisz rozczarowywać innych,
aby pozostać wiernym sobie;
czy umiałbyś znieść oskarżenie o zdradę i nie zdradzić własnej duszy.
Chcę wiedzieć, czy potrafisz zaufać,
a zatem i być godnym zaufania.
Chcę wiedzieć, czy potrafisz dostrzec piękno nawet,
gdy nie co dzień jest ładna pogoda
i czy umiesz wywodzić swe życie z obecności Boga.
Chcę wiedzieć, czy potrafisz żyć z porażką, nie tylko swoją,
stanąć nad brzegiem jeziora i do srebrnego księżyca krzyczeć: TAK!
Nie interesuje mnie gdzie mieszkasz i ile masz pieniędzy.
Chcę wiedzieć czy umiesz wstać po nocy żalu i rozpaczy,
wyczerpany, zbity jak pies, i robić to, co trzeba dla swoich dzieci.
Nie interesuje mnie, kim jesteś, skąd tu się wziąłeś.
Chcę wiedzieć,
czy staniesz ze mną w środku ognia, i nie cofniesz się.
Nie interesuje mnie,
gdzie, jakie i u kogo pobierałeś nauki.
Chcę wiedzieć,
co Cię podtrzymuje od środka,
gdy wszystko inne odpada.
Chcę wiedzieć,
czy umiesz być sam ze sobą;
i czy naprawdę lubisz tego,
z którym przystajesz w chwilach pustki.
[O.M.Dreamer -wypowiedź starego Indianina]
10.06.2012
To wszystko wina twoich rodziców? Co nie gra w naszych związkach i jak to naprawić .
Fragmenty książki, która zrobiła na mnie piorunujące wrażenie.
"Większość przypadków zauroczenia bierze się z podświadomości chęci zaspokojenia potrzeb niezaspokojonych w dzieciństwie."
"Po wyjściu z ogrodu idealizacji i wejscia do lasu rzeczywistości zaczynamy akceptować fakt, że nic ( i nikt nawet ukochany ) nie może być doskonałe .."
" Czy znacie kiedyś parę, która kłóóci się tak często i tak mocno, że nikt nie może zrozumieć, dlaczego ci ludzie ciągle są razem? Czasami kłótnie są powodem trwania związku ."
" Jednak jeśli nasze dzieciństwo było naznaczone negatywnymi uczuciami wymienianymi z rodzicami lub jednym z nich, jako dorośli ludzie będziemy niestety poszukiwać w związkach tych samych stanów uczuciowych "
"Klapki z oczu opadły im w fazie później rzeczywistości, którą udało się wspólnie przetrwać i obecnie stoi przed nimi nowe zadanie: Muszą zaakceptować partnera takim jaki jest, a nietakim jaki miał być w ich wyidealizowanym marzeniu ."
" Cechy, z którymi się rodzimy, podlegają modyfikacji, cechy, które przyjmujemy w toku wychowania ...dużo trudniej zmienić. "
" Mamy tendencję do wybierania takiego samego typu człowieka i za każdym razem budujemy podobny rodzaj związku."
" Przy wybieraniu partnera, świadomie i podświadomie pokłady naszej osobowości toczą nieustanną wojnę ... a podświadomość stosuje podstępne metody."
" Powtarzalne wzorce zachowań to łatwe do zidentyfikowania sposoby, którymi nasza podświadomość odkrywa się przed nami ... i przed innymi ludźmi "
" Najpoważniejszym czynnikiem przyczyniającym się do sukcesu ( lub porażki ) rodziców, jest wzorzec, jaki wynieśli z własnego dzieciństwa."
" JEŚLI DOBRZE SIĘ ZASTANOWIĆ , MAŁŻEŃSTWO OFERUJE NAM PSYCHICZNĄ DRUGĄ SZANSĘ. MAMY OKAZJĘ ZASPOKOIĆ TE POTRZEBY, KTÓRYCH NIE UDAŁO SIĘ NAM ZASPOKOIĆ PRZY RODZICACH ."
" Cechy, z którymi się rodzimy, podlegają modyfikacji, cechy, które przyjmujemy w toku wychowania ...dużo trudniej zmienić. "
" Mamy tendencję do wybierania takiego samego typu człowieka i za każdym razem budujemy podobny rodzaj związku."
" Przy wybieraniu partnera, świadomie i podświadomie pokłady naszej osobowości toczą nieustanną wojnę ... a podświadomość stosuje podstępne metody."
" Powtarzalne wzorce zachowań to łatwe do zidentyfikowania sposoby, którymi nasza podświadomość odkrywa się przed nami ... i przed innymi ludźmi "
" Najpoważniejszym czynnikiem przyczyniającym się do sukcesu ( lub porażki ) rodziców, jest wzorzec, jaki wynieśli z własnego dzieciństwa."
" JEŚLI DOBRZE SIĘ ZASTANOWIĆ , MAŁŻEŃSTWO OFERUJE NAM PSYCHICZNĄ DRUGĄ SZANSĘ. MAMY OKAZJĘ ZASPOKOIĆ TE POTRZEBY, KTÓRYCH NIE UDAŁO SIĘ NAM ZASPOKOIĆ PRZY RODZICACH ."
" Wzorce wzajemnych zachowań kryją w sobie elementy pozytywne i negatywne ( nawet idealne pary czasami się kłócą ), a relatywne zdrowie związku zależy od proporcji, w jakiej te elemnty się mieszają. Jeśli w związku przeważają pozytywne interakcje, wsyztsko się dobrze układa. "
" Dane można zbierać w inny sposób. Wystarczy pytać ludzi. Trzeba odnaleźć przyjaciół z dzieciństwa i zapytać , co o nas wiedzą."
" WŁAŚCIWIE ROZUMIANA ROZMOWA TO DROGA - SŁUSZNA DROGA - DO POZYTYWNYCH ZMIAN."
"Wyrażenie musimy porozmawiać jest jak ogromny, świecący neon, który zmusza nas do zwrócenia uwagi na partnera."
"Wyrażenie musimy porozmawiać jest jak ogromny, świecący neon, który zmusza nas do zwrócenia uwagi na partnera."
"Nie musicie akceptować tego, co mówi wasz partner. Nie musicie podzielać jego myśli ani opinii. Nie musicie nawet rozumieć jego uczuć. Ale koniecznie musicie przyjąć je do wiadomości ( nie wolno wam ich negować )."
" Najważniejsze jest, aby pamiętać, że wasze słowa mają ogromny wpływ na reakcję partnera., zasada zachowania spokoju w pewnym sensie przypomina regułę kija i marchewki. niezależnie od sposobu w jaki komunikujecie się z partnerem, czy kłócicie się, czy negocjujecie , odniesie lepszy skutek jeśli będziecie unikali ataków, a mnożycie zachęty ..."
" Jeśli swoje odczucia pozytwne i negatywne - zatrzymujemy wyłącznie dla siebie, to znaczy, żę izolujemy od nich sowjego partnera "
"ROZWIĄZYWANIE PROBLEMÓW MIĘDZY PARTNERAMI OZNACZA KONIECZNOŚĆ RADZENIA SOBIE Z TYM CO "dobre" I CO " złe" W DRUGIM CZŁOWIEKU."
"Powodem rozstania pary lub powodem korzystania z terapii małżeńskiej, nie jest bezpośrednia przyczyna kłótni, tylko sposób, w jaki ta sprzeczka przebiega."
" Terapia ma na celu znalezienie błędów w komunikowaniu się partnerów i odnalezienie sposobu powrotu do dobrych relacji."
"Powodem rozstania pary lub powodem korzystania z terapii małżeńskiej, nie jest bezpośrednia przyczyna kłótni, tylko sposób, w jaki ta sprzeczka przebiega."
" Terapia ma na celu znalezienie błędów w komunikowaniu się partnerów i odnalezienie sposobu powrotu do dobrych relacji."
If it's not one thing, it's your mother ... [ christina van munching ]
"To wszystko wina twoich rodziców? Co nie gra w naszych związkach i jak to naprawić."
Philip Van Munching
Bernie Katz
8.06.2012
Czy jestem kobietą uzależnioną od "miłości"?
Uzależnienie od
"miłości" ma wiele wzorców. Niektóre uzależnione od
"miłości" kobiety żyjąc w stałym związku "kochają za
bardzo". Inne tkwią w toksycznej relacji, będącej nieustannym ciągiem
rozstań i powrotów. U niektórych miłość przeradza się w obsesję. Inne kochają
bez wzajemności i owładnięte są fantazjowaniem. Niektóre bez przerwy romansują
z kolejnymi partnerami, ale nie potrafią stworzyć żadnego stałego związku. Inne
popadają w depresję po tym, jak partner ją opuścił. Kobiety uzależnione od
"miłości" łączy jedno – wszystkie odczuwają niezwykle silną potrzebę
emocjonalnych więzów z mężczyzną, ponieważ panicznie boją się samotności.
Jednocześnie nie potrafią budować zdrowych relacji i prawdziwej bliskości. Głód
miłości staje się dla nich źródłem cierpienia.
Sprawdź, czy jesteś uzależniona od miłości, odpowiadając TAK
lub NIE na poniższe pytania.
1. Twoja potrzeba
bycia w związku z mężczyzną jest bardzo silna.
2. Zakochujesz się
zbyt łatwo i zbyt szybko.
3. Kiedy jesteś
zakochana nie potrafisz się powstrzymać od fantazjowania.
4. Czasami, kiedy
czujesz się samotna i szukasz towarzystwa, przestaje mieć dla Ciebie znaczenie,
kto to będzie – wikłasz się w układ z kimś mając świadomość, że tak naprawdę
tego nie chcesz i że zasługujesz na coś więcej.
5. Kiedy jesteś w związku, masz tendencje do maksymalnego
ograniczania wolności partnera.
6. Więcej niż raz związałaś się z kimś, kto był zimny i
niedostępny emocjonalnie, w nadziei, że on się zmieni.
7. Kiedy już się z
kimś zwiążesz, nie potrafisz od niego odejść.
8. Gdy czujesz do kogoś sympatię, ignorujesz wszelkie
sygnały ostrzegawcze, świadczące o tym, że związek z tą osobą nie jest dla
Ciebie dobry.
9. Zakochanie „od
pierwszego wejrzenia” jest dla Ciebie nieodzownym warunkiem prawdziwej miłości i wyboru
partnera. Nie wierzysz w to, że miłość może narodzić się z czasem.
10. Kiedy jesteś zakochana, wierzysz tylko w to, co mówi
Twój partner. Masz problem, żeby uwierzyć innym.
11. Kiedy związek się rozpada, masz poczucie, że Twoje życie
się skończyło, więcej niż raz po rozpadzie związku miałaś myśli samobójcze.
12. Bierzesz na siebie więcej odpowiedzialności za
utrzymanie związku niż Twój partner.
13. Miłość i związek z mężczyzną są dla Ciebie sensem życia.
14. W niektórych
Twoich związkach to tylko Ty byłaś zakochana.
15. Czujesz się potwornie samotna, kiedy nie jesteś zakochana
lub nie jesteś z kimś w związku.
16. Nie jesteś w stanie być sama. Nie potrafisz cieszyć się
tylko swoim własnym towarzystwem.
17. Więcej niż raz związałaś się z kimś nieodpowiednim tylko
dlatego, żeby nie być sama.
18. Gdy nie jesteś
związana z mężczyzną, czujesz się przerażona tym, że już zawsze będziesz
samotna.
19. Czujesz się gorsza, jeśli nie jesteś z kimś w związku.
20. Kiedy jesteś zakochana lub gdy Twój partner grozi Ci
rozstaniem, nie jesteś w stanie w relacjach z nim powiedzieć "nie" i
na wszystko się godzisz.
21. Usilnie się starasz być kimś, kim Twój partner chce,
żebyś była. Zrobisz dosłownie wszystko, żeby go zadowolić – nawet poświęcając
siebie, swoje potrzeby i poczucie własnej wartości.
22. Kiedy jesteś zakochana, widzisz tylko to, co chcesz
widzieć. Przekłamujesz rzeczywistość, aby stłumić niepokój i pozwolić żyć swoim
fantazjom.
23. W Twoich związkach masz dużą tolerancję na cierpienie.
Potrafisz znosić upokorzenia, depresję, osamotnienie, nieuczciwość, nawet
przemoc, by uniknąć bólu związanego z lękiem przed rozstaniem. (W relacjach z
innymi ludźmi zachowujesz się zupełnie normalnie).
24. Więcej niż raz kochałaś się bez wzajemności i było to
dla Ciebie nie do zniesienia.
25. Uwielbiasz romanse.
Jesteś na nie gotowa, nawet jeśli oznacza to brak lojalności wobec Twojego
stałego partnera.
26. Utrzymywałaś związek z kimś, kto Cię znieważał.
27. Fantazje na temat kogoś, w kim jesteś zakochana, nawet
jeśli stworzenie z nim związku jest niemożliwe, są ważniejsze dla Ciebie niż
spotkanie kogoś „na żywo”, kogoś, kto jest dostępny.
28. Panicznie boisz się opuszczenia. Nawet jeśli partner
odmówi Ci czegoś w mało istotnych sprawach, odczytujesz to jako odrzucenie i
czujesz się okropnie.
29. Obsesyjnie uganiasz się za ex-partnerami, którzy Cię
opuścili i desperacko próbujesz spowodować, aby zmienili zdanie.
30. Kiedy kogoś kochasz i jesteś z nim w związku, jesteś
wyjątkowo zaborcza i zazdrosna.
31. Więcej niż raz z powodu Twojego związku zerwałaś lub
ograniczyłaś kontakty z rodziną i znajomymi.
32. Kiedy jesteś zakochana, czujesz, że nie masz nad sobą
kontroli.
33. Odczuwasz obsesyjną potrzebę kontrolowania partnera.
34. Więcej niż raz szpiegowałaś swojego partnera.
35. Nie dajesz spokoju swojemu ex-partnerowi, nawet jeśli
jest już on w innym związku.
36. Jeśli jesteś związana z kimś, kto jest jednocześnie
związany z kimś innym, uważasz, że nie ma w tym nic złego. Nie rozstajesz się z
takim partnerem.
37. Miłość jest dla Ciebie rzeczą najważniejszą na świecie.
38. Nawet jeśli aktualnie nie jesteś z nikim w związku,
wciąż fantazjujesz o miłości – ciągle myślisz o kimś, kogo kochałaś lub o
idealnym partnerze, którego kiedyś spotkasz.
39. Odkąd pamiętasz, w Twoim życiu ciągle byłaś
zaabsorbowana miłością i romantycznymi fantazjami.
40. Czujesz się bezsilna, kiedy się zakochujesz – tak jakbyś
była w transie lub pod wpływem jakiegoś czaru. Tracisz całkowicie możliwość
dokonywania racjonalnych wyborów.
Jeśli odpowiesz TAK na więcej niż kilka z powyższych pytań,
jesteś najprawdopodobniej kobietą uzależnioną od miłości. Pamiętaj, że nałóg
miłości objawia się w wielu formach, więc część z tych pytań może Ciebie nie
dotyczyć.
Więcej na temat form uzależnienia od miłości znajdziesz w
artykule pod tytułem "Różne rodzaje nałogu miłości" w dziale
Czytelnia.
Czy jestem owładnięta obsesyjną miłością?
U wielu kobiet miłość
do partnera przeradza się w obsesję. Są przerażone swoim zachowaniem, widzą, że
jest ono dla nich destrukcyjne, ale nie potrafią przestać. Sprawdź, czy Ciebie
to też dotyczy. Na każde pytanie odpowiedz TAK lub NIE.
1. Czy ciągle wzdychasz do kogoś, kto fizycznie lub
emocjonalnie jest dla Ciebie niedostępny?
2. Czy żyjesz dniem, kiedy wreszcie będziecie razem?
3. Czy wierzysz w to, że jeśli będziesz wystarczająco mocno
pragnęła tej osoby, to ona w końcu będzie musiała Cię pokochać?
4. Czy wierzysz, że jeśli wykażesz się wytrwałością w zdobywaniu tej osoby, to osiągniesz swój cel?
5. Czy odrzucenie Cię przez tę osobę sprawia, że jeszcze
bardziej jej pragniesz?
6. Czy ponawiane próby odrzucenia sprawiają, że Twoja
namiętność wobec tej osoby zamienia się w rozpacz lub wściekłość?
7. Czy czujesz się ofiarą dlatego, że ta osoba nie chce Ci
dać tego, czego pragniesz?
8. Czy jesteś tak intensywnie pochłonięta tą osobą, że
wpływa to na Twoje odżywianie się, sen, lub efektywność w pracy?
9. Czy uważasz, że ta osoba jest jedyną, która sprawia, że
Twoje życie ma sens?
10. Czy wydzwaniasz do tej osoby bezustannie, często o
najdziwniejszych porach, lub zasypujesz ją SMSami i godzinami wyczekujesz, że
ona się do Ciebie odezwie?
11. Czy
niezapowiedziana pojawiasz się w domu lub w miejscu pracy tej osoby?
12. Czy sprawdzasz w miejscach, w których ta osoba powinna
przebywać, czy tam jest i z kim? Czy kiedykolwiek potajemnie śledziłaś tę
osobę?
13. Czy bez przerwy potajemnie sprawdzasz komórkę, pocztę
elektroniczną, kieszenie tej osoby?
14. Czy kiedykolwiek zachowałaś się agresywnie lub nawet
użyłaś przemocy wobec tej osoby lub wobec siebie?
Jeśli odpowiedziałaś TAK na choć jedno z podanych wyżej
zdań, bardzo prawdopodobne, że Twoja miłość przerodziła się w obsesję. Jeśli
odpowiedzi TAK jest powyżej trzech, to masz pewność, że jesteś uzależniona od
obsesyjnej miłości. Niech to Cię jednak nie przeraża - z obsesyjnej miłości
można się wyleczyć.
Obsesyjna miłość jest sposobem, w jakim wielu ludzi
realizuje swoje potrzeby kochania i bycia kochanym. To patologiczne zachowanie
ma swoje źródło w dysfunkcyjnym dzieciństwie, z którego w dorosłe życie
wychodzi się z zaburzoną osobowością. Odpowiednia psychoterapia może te
zaburzenia usunąć.
(opracowano na podstawie książki Susan Forward i Craiga
Bucka "Toksyczne namiętności")
Czy jestem kobietą, która "kocha za bardzo"?
Oto typowe
przekonania, zachowania i cechy kobiety, która „kocha za bardzo”. Sprawdź, ile
z nich pasuje do Ciebie. Na koniec podsumuj ich liczbę.
1. Nie wyobrażam sobie życia bez mężczyzny. Bez ukochanego
partnera moje życie nie ma sensu.
2. Uważam, że miarą prawdziwej miłości jest stopień
poświęcenia swojego życia partnerowi.
3. Choć mój partner często zadaje mi tyle bólu i cierpień,
wierzę, że dzięki mojej miłości się zmieni.
4. Zrozumiałam, że mój partner jest w szponach nałogu
(alkoholizm, narkomania, erotomania, pracoholizm, uzależnienie od hazardu,
Internetu itp.) i robię wszystko, żeby pomóc mu z niego wyjść.
5. Uważam, że jeśli ktoś, kogo kocham, czegoś potrzebuje, to
moim obowiązkiem jest zaspokoić jego potrzeby.
6. Jestem pierwszą, która jest w stanie ofiarować prawdziwą
miłość swojemu partnerowi – do tej pory kobiety, z którymi się wiązał, tego nie
potrafiły.
7. Nie mam własnego kręgu znajomych, ani własnych
zainteresowań, jedno i drugie dzielę z partnerem i uważam, że tak powinno być w
idealnym związku.
8. Jestem zdolna do bezgranicznej pomocy swojemu partnerowi,
nic nie jest tak ważne, jak jego dobro.
9. Beze mnie mój partner nie da sobie rady w życiu. Znam
jego ograniczenia i dlatego to ja muszę trzymać kontrolę nad naszymi wspólnymi
sprawami, bo inaczej wszystko się posypie.
10. Choć mój partner nie zachowuje się wobec mnie tak,
jakbym tego chciała i często mnie rani, wierzę, że tak naprawdę mnie kocha,
tylko nie potrafi tego wyrazić.
11. Gdy coś nam nie wychodzi, gdy się pokłócimy, gdy zostanę
obrażona, zawsze potem zastanawiam się, co ja źle zrobiłam.
12. Choć uważam, że mężczyzna nie ma prawa uderzyć, znieważać, ani zdradzać kobiety, to mimo że
doświadczyłam tego od swojego partnera, nie zerwałam związku z nim.
13. Nie potrafię odczuwać przyjemności, gdy wspólnie
spędzamy nasz wolny czas, jeśli nie jestem przekonana, że mój partner też jest
zadowolony.
14. Rozmawiając z partnerem na temat problemów w naszym
związku, przyznaję mu rację, gdy mówi, że wina leży po mojej stronie.
15. Nawet czasem o myślałam o rozstaniu, ale bardzo boję się
samotności i cierpień z nią związanych.
16. Choć w naszym związku jest coraz gorzej i nie czuję się
w nim szczęśliwa, nie chcę go zrywać, ponieważ szkoda mi mojego czasu i
energii, które w ten związek zainwestowałam.
17. Bardzo rzadko robię coś tylko po to, by zaspokoić swoje
własne potrzeby, bo według mnie to skrajny egoizm – żyjąc w związku z partnerem
trzeba zawsze brać pod uwagę dobro wspólne.
18. Gdy jestem bez mojego partnera – czy tylko na chwilę, bo
wyjechał, czy dlatego że mnie opuścił, lub ja się z nim rozstałam, czuję
przerażającą pustkę wewnętrzną, której niczym nie potrafię zapełnić.
19. Często popadam w depresję, ponieważ nie jestem
szczęśliwa ze swojego życia i nie widzę żadnych szans na poprawę swojego losu.
20. Jestem podatna na różne nałogi (nadużywanie alkoholu,
narkotyków, czy środków uspakajających, niekontrolowane objadanie się).
21. Zdarza mi się nawiązywać romans z mężczyzną tylko i
wyłącznie po to, by się dowartościować.
22. Uważam, że mężczyźni spokojni, zrównoważeni i stateczni
są potwornie nudni.
23. Moi rodzice nie byli szczęśliwi. Jako dziecko czułam się
odpowiedzialna za ich szczęście i robiłam wszystko, żeby byli ze mnie
zadowoleni.
24. Tak naprawdę wyszłam z rodzinnego domu z olbrzymim
głodem miłości. Moje związki z mężczyznami były sposobem na jego zaspokojenie.
Jeśli pasuje do Ciebie choć jedno z podanych wyżej zdań,
możesz mieć podejrzenie, że jesteś kobietą „kochającą za bardzo”. Jeśli jest
ich powyżej sześciu, to w zasadzie masz pewność. Ponad dwanaście pasujących do
Ciebie zdań oznacza, że jesteś całkowicie uzależniona od mężczyzny.
To nieważne, czy w tej chwili jesteś samotna, czy też na
etapie budowania trwałej relacji z mężczyzną, czy żyjesz już z partnerem w
związku – miesiąc, rok, lat dziesięć, dwadzieścia, a nawet więcej, czy też
trawi Cię ból niedawnego rozstania, gdy zdiagnozujesz w sobie syndrom „kochania
za bardzo” musisz jak najszybciej zacząć nad sobą pracować. Przed Tobą jeszcze
wiele lat życia. Tylko wyjście z tego destrukcyjnego nałogu pozwoli Ci przeżyć
je szczęśliwie. Ty też zasługujesz na szczęście, pamiętaj!
Subskrybuj:
Posty (Atom)